wtorek, 5 lutego 2013

3.



Nie wiem , nie wiem nic. Czuję pustkę w głowie. Czuję pustkę wszędzie. Jestem nieobecna , istnieję tylko ciałem. Mój duch już dawno gdzieś się wyniósł , myśli też błąkają się po pustych ścianach. Za dużo się porobiło jak na jeden raz. Zgubiłam gdzieś swoją osobowość. Gdzie mam jej szukać ? Gdzie mogę odnaleźć moje dawne 'ja' za którym tak bardzo już tęsknię ? Rzadko kiedy zmieniamy się z własnej woli. To inni wywierają na nas tak ogromny wpływ , że pod ich wpływem potrafimy się tak właśnie cholernie zmienić. Za dużo wydarzeń w ostatnim roku , za dużo sytuacji , przejść , upadków , rozgoryczeń i płaczu. Na prawdę za dużo. Ale nie zapominajmy tez o tych jakże cudownych chwilach. Bo było ich równie dużo , a czasem nawet jeszcze więcej. A teraz ? Tkwię gdzieś w środku , mogła bym to nazwać nawet nicością. Wszystko straciło jakiś swój urok. Czarno-białe kolory i wyblakłe uczucia. Dlaczego czasem to przypadek musi decydować o wszystkim ? Nie wiem czy wybrałam dobrą kartę w tej jakże dziwnej grze. Za dużo mam w sobie ostatnio spokoju i już nie wiem co było gorsze , moja wybuchowa tendencja do kłótni czy to że na wszystkie wypowiedziane ostatnio słowa jestem taka spokojna ? Wysycham. Ginę. Duszę się. Duszę się w tym bezsensie. Cały mój światopogląd i zdanie w pewnych sprawach zmieniły się przez wczorajszą noc. Tak na prawdę czym mogę nazwać miłość ? Jak mogę ją odróżnić od innych uczuć ? Nie wiem , duszno mi z tymi myślami. Moja głowa już nie chce tego przyswajać. Chciałabym mieć ten przycisk "ON-OFF" i używać kiedy tylko mi się zamarzy. Teraz bym go potrzebowała. Najgorszy ze wszystkiego jest chyba brak zdecydowania , tego czego się chce a czego nie. A myśląc że można mieć wszystko , nie niszcząc przy tym najważniejszego , można się baaardzo pomylić i zaprzepaścić nawet ostatnią szansę. Czasem warto usiąść i po prostu zastanowić się nad tym co jest dla nas lepsze. Stoję w miejscu , coraz bardziej to zauważam. I mimo że sama się okłamuję , że jednak idę do przodu , że coś tam się dzieję , to tak na prawdę nie dzieje się nic. Nie zmienia się nic , nie rusza się nic , nie licząc mnie i mojego coraz to gorzej wyniszczonego charakteru. Jestem zepsuta , racja. Ale sama tego nie dokonałam , pomoc w tym otrzymałam bez żadnego błagania. Chcę jakiejś zmiany , na prawdę bardzo chcę. Niech coś w końcu ruszy chociaż o jeden cholerny mały kroczek do przodu, błagam..